Wieża Domenegini w Argassi, była posiadłością jednej z najbardziej znanych szlacheckich rodzin dawnego Zakynthos, od czasów panowania Wenecjan do początków 20 wieku. Członkowie rodziny brali udział w walkach z Turkami na Krecie w XVI i XVII wieku i ich umiłowanie do wolności było ogólnie znane w okolicy. Pojawili się na wyspie w połowie siedemnastego wieku, po zajęciu Krety przez Turków, i w 1741 roku zostali zapisani w libro d’Oro – złotej księdze, otrzymując od Wenecjan oprócz tytułu szlacheckiego, liczne przywileje.
Frankiskos Domenegini
Pierwotnie za czasów weneckich, willa Domenegini była rezydencją niewyobrażalnie bogatą z licznymi dziełami sztuki, luksusowymi meblami i przez lata była salonem politycznym i kulturalnym wyspy. Dwór często zmieniał formę architektoniczną, ze względu na liczne trzęsienia ziemi, ale za każdym razem rodzina go odbudowywała na nowo, nie tylko ze względu na idylliczne położenie, tuż przy brzegu morza, ale ze względu na to, że rezydencja była synonimem ich społeczno-politycznej pozycji na wyspie. To tutaj Hugo Foskolos znalazł azyl i opiekę, kiedy w młodzieńczych latach próbował wyważyć drzwi do getta, a Dionizos Solomos improwizował tu swoje słynne czterowiersze;
Nie słychać szumu żadnej fali
Na opuszczonej plaży
Myślałbyś, że ocean śpi
W objęciach ziemi utulony
Nagle jednak na początku XIX wieku, coś się stało i rezydencja z dnia na dzień opustoszała i zatonęła w ciszy, mało tego, zaczęło tam straszyć. Rozeszły się po okolicy pogłoski, że dom jest nawiedzony i zamieszkał tam sam diabeł, dlatego nadano mu przydomek „Diawolospito” czyli „dom diabła”
Nikt wieczorem nie odważył się pójść w okolice wieży, a który śmiałek się odważył uciekał w popłochu, bo leciały na niego nie wiadomo skąd kamienie, z okolicznych wzgórz dobywały się przeraźliwe mrożące krew w żyłach krzyki i szczęk łańcuchów, a psy, które diabeł miał pod swoją opieką wyskakiwały zza krzaków i wyły niemiłosiernie. I to były fakty, a nie plotki, ktokolwiek zapuścił się w okolice opuszczonej rezydencji był atakowany. Wyobraźcie sobie scenerię; ciemno, złowrogo szumi morze, drzewa oliwne poruszają się na wietrze, tańczą wokół cienie i nagle coś was atakuje ni z tego ni z owego.
Czyli był tam diabeł ? Nie, diabła tam nie było.
Nie zapominajmy że jesteśmy w okresie, tuż przed wybuchem powstania przeciwko Turkom, a Zakynthos jest ważnym ośrodkiem dla działalności „Towarzystwa Przyjaciół” organizacji, która przygotowywała to powstanie . W 1820 roku rezydencja uległa zniszczeniu podczas trzęsienia ziemi, ale tym razem właściciele jej nie odbudowali tylko przenieśli się do rezydencji w mieście. Lokalni działacze Towarzystwa Przyjaciół stwierdzili, że wieża musi zostać opuszczona, żeby mogła służyć do tajnych spotkań, gromadzenia amunicji i żywności i ukrywania ochotników, którzy zostali tu przetransportowani w absolutnej tajemnicy z przygotowującego się do powstania Peloponezu. Anglicy ówcześni rządzący na wyspie, zabronili mieszkańcom wysp Jońskich, pod karą śmierci, angażowania się w konflikt na kontynencie. Rodzina Domenegini znana ze swojej patriotycznej postawy zgodziła się na plan Towarzystwa, nie tylko zgodziła się ale wspierała ich we wszystkich poczynaniach i to za wszelką cenę.
Początkowo siedzibą stowarzyszenia była rezydencja rodziny Roma w stolicy, ale nie było to najbezpieczniejsze miejsce spotkań ze względu na duży ruch i ciekawskie oczy i uszy donosicieli, których nie brakowało również wtedy. Wieża Domenegini wydawała się być idealna, ale trzeba było odstraszyć ciekawskich – nic prostszego, gdy tylko ktoś się zbliżał zaczynali rzucać w niego kamieniami, krzyczeć i walić łańcuchami w metal, a resztę dopowiedziały sobie i puściły w świat wystraszone ofiary. Potwierdza to teorię, że strach i przesądy najlepiej stoją na straży sekretów zarówno domowych jak i państwowych.
16 stycznia 1821 roku jeden z przywódców powstania, Theodoros Kolokotronis opuścił Zakynthos i na statku Mani popłynął na Peloponez, aby rozpocząć walkę o wolność Grecji.
Theodoros Kolokotronis
25 marca 1821 r. wybuchło powstanie przeciwko Turkom
Wieża stała zniszczona niemal półtora wieku, ale w latach 90 została wyremontowana dzięki zaangażowaniu dyrektor muzeum Zakynthos, Zoi Mylona.